niedziela, 17 marca 2013

Ród Suchcickich

Ród Suchcickich h. Ostoja Od dawna, bo już od samego dzieciństwa wiedziałem, że mam nazwisko rzadko w Polsce spotykane. Były wtedy nas dwie rodziny mieszkające w sąsiedztwie. To była nasza rodzina w liczbie 7 osób i rodzina stryja też w liczbie 7 osób. Ponadto wiedziałem, że w odległej wsi, z której pochodzimy, mieszka jeszcze rodzina drugiego stryja, ale wcale nie wiedziałem, iż tuż w pobliżu w odległości jednego kilometra w małym jednoizbowym domku mieszka moja ciocia. Nie wiedziałem chyba tylko dlatego, że ona miała inne nazwisko po mężu. Tylko tym wg mnie w tamtym czasie można było sobie to zdarzenie wytłumaczyć. Teraz po wielu latach dzięki internetowi wiem o wiele więcej. Jest nas w kraju o nazwisku Suchcicki 317 osób płci męskiej i 324 osób płci żeńskiej, razem 641 osób. Poza tym wielu jest rozproszonych po całym świecie. Ale jest to i tak strasznie mało w porównaniu z innymi polskimi nazwiskami. Na przykład w porównaniu z najbardziej popularnym nazwiskiem (Nowak - 203506 osób) i z nazwiskiem (Winnicki) będącym na tysięcznym miejscu z 5073 osobami. Ale nie jest jeszcze tak źle, są też nazwiska jeszcze rzadsze tylko z kilkunastoma osobami. Warto jednak podkreślić, że nazwisko Suchcicki jest nazwiskiem starym, bo z dokumentów publikowanych w internecie wynika, że było już znane w XVI wieku, a może nawet jeszcze wcześniej, tylko ja na razie o tym nie wiem. Poniżej notatka znaleziona w internecie. „1588.01.08 Król nadaje Piotrowi Suchcickiemu (Suchcziczki), słudze królewskiemu, pewne dobra w powiecie dorpackim w dożywocie. Nadanie dotyczy majętności zmarłego Jakuba Sokołowskiego przypadłych skarbowi prawem kaduka. Suchcicki jest zobowiązany służyć zbrojnie ze szlachtą inflancką. Dokument opatrzony został pieczęciami Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego. łac. Datum: Kraków. MK 134, k. 9v-10 [SMK III, nr 13]” Stąd nasuwa się pytanie dlaczego jest nas tak mało, skoro nasz ród jest tak stary? Nie wiem czy mam rację, ale mam na ten temat swoją teorię, którą poniżej przedstawiam. Istniejące w przyrodzie prawo zachowania gatunku polega na takim zakodowaniu poszczególnych osobników, że łączą się w pary tylko osobniki najbardziej do siebie pasujące, to znaczy mogące wydać najlepsze jakościowo potomstwo. Dotyczy to nie tylko zwierząt, ale również i ludzi. We właściwym dobieraniu się osobników podstawową rolę spełniają ich zmysły. Jest to głównie wzrok, słuch, węch, dotyk. Wszystkie te doznania zmysłowe po przetworzeniu się w mózgach danych osobników, oddziałując jednocześnie na odpowiednie hormony, tworzą wzajemne pozytywne lub negatywne uczucia. Od jakości tych właśnie uczuć zależy pozytywny lub negatywny wynik doboru naturalnego. Po wnikliwszym przyjrzeniu się temu zagadnieniu, możemy zauważyć, że natura przewidziała również możliwość zaistnienia warunków do negatywnego doboru naturalnego. To znaczy takich warunków, w których dobór mógłby odbyć się nie zawsze zgodnie z założeniem, warunków w których by zawiodły u łączących się par posiadane zmysły. Oto chociażby może niezupełnie prawdziwy, ale wydaje się na pierwszy rzut oka dosyć prawdopodobny przykład. Jak wiadomo, osobnik płci żeńskiej posiada dwa chromosomy XX, a osobnik płci męskiej dwa chromosomy X i Y. Na płeć dziecka nie ma żadnego wpływu matka. Płeć dziecka zależy wyłącznie od ojca, od tego który jego chromosom połączy się z chromosomem matki. Jeżeli Y - będzie dziecko płci męskiej, natomiast jeżeli połączy się X - będzie dziecko płci żeńskiej. Można przypuszczać, że ojciec będąc w danym okresie osobnikiem w słabszej kondycji, będzie posiadał chromosomy Y też mniej aktywne. Dlatego wtedy nie dojdzie do połączenia chromosomów XY, a połączą się chromosomy XX i dziecko otrzyma silniejszą płeć żeńską. Być może w ten sposób, w tej ostatniej fazie też następuje eliminowanie możliwości powstawania osobników słabszych płci męskiej, która jak wiadomo w doborze naturalnym będąc bardziej aktywną, ma większy wpływ na przebieg tego doboru. Po drugie - wg mojego przypuszczenia nasz Ród jest pozbawiony dopływu osobników tzw. „obcych” to znaczy takich, co to z jakichś powodów zmieniają swoje dotychczasowe nazwiska na nowe. Nasze dość trudne w wymowie nazwisko chyba ich do tego nie zachęcało. To są wg mnie przyczyny, że jest nas na świecie tak mało. Aby uwiarygodnić tę pierwszą szeroko opisaną przyczynę małej liczby członków rodu, przytoczę przykład. Mój stryj miał cztery córki i jednego syna. Jego syn miał niestety tylko jedną córkę. Wobec tego linia jego rodu skończyła się i jej już nie ma. Natomiast po moim ojcu zostało czterech synów i jedna córka. Po jednym moim bracie jest dwóch wnuków, a po drugim trzy córki. Jeden z braci zmarł w dzieciństwie. Ja mam jednego syna, a ponieważ jest on już „przerośniętym” kawalerem, więc myślę, że na nim moja linia też się skończy. Z tego wynika, że od czasu, gdy mój ojciec i stryj się urodzili, minęło prawie sto trzydzieści lat i nic się nie zmieniło, bo w dalszym ciągu zdolnych do rozwoju rodu jest do dnia dzisiejszego też tylko dwóch mężczyzn. Są to wnukowie jednego z moich braci. Sto trzydzieści lat minęło, a przyrost na poziomie zerowym. Do chwili napisania tych zdań, wcale nie byłem tego świadomy. Ale nasunęła mi się przy tym ciekawa myśl. Skoro jest nas tak mało i nie ma wśród nas „obcych”, to na pewno wszyscy jesteśmy krewnymi i dlatego powinniśmy się poznać. Jeżeli niemożliwe jest poznanie się osobiste, to przynajmniej powinno to nastąpić na poziomie wirtualnym. Ciekaw jestem, co o tym sądzicie, jakie na ten temat jest Wasze zdanie? Dalsze moje przypuszczenie jest takie, że obecnie jestem chyba jednym z najstarszych osób naszego Rodu. Z tego wynika moja propozycja abyśmy zwracając się do siebie mówili po imieniu. Tak jest prościej i bardziej zbliża. Ponadto z internetowych informacji wiem, że są między nami informatycy, dlatego proponuję (jeżeli będzie ich taka wola), aby spróbowali stworzyć taką stronę internetową, na której wszyscy z nas mogliby mieć swoją podstronę. Na tych podstronach mogliby umieszczać dane dotyczące swoich linii rodowych w zakresie uznanym za stosowne, oraz inne dane dotyczące naszych przodków odgrzebane z dalekiej przeszłości. Z tego będzie mogła powstać Historia Rodu Suchcickich. Proszę o wyrażenie swojego poglądu na ten temat. To na razie tyle, co przyszło mi do głowy. To, co napisałem umieszczam na moim nowym blogu specjalnie do tego celu przeznaczonym. Ciekaw jestem, co o tym sądzicie? Chętnie posłucham jakie jest Wasze zdanie i czy podzielacie mój pogląd? Swoje wypowiedzi umieszczajcie w komentarzach, a potem zobaczymy, co się z tego wyłoni. Serdecznie wszystkich pozdrawiam – Czesław P.S. Zachęcam do zajrzenia na moją stronę w Interia 360, na której publikuję moje artykuły. http://interia360.pl/uzytkownik/artykuly/czeslaw-suchcicki,33417

3 komentarze:

  1. Mnie również wciągnęła genealogia i w swoich poszukiwaniach dotarłam do 1504r.
    Do XVIII w. rodzina rozwijała się prężnie dając dorodną, mocno rozgałęzioną koronę drzewa rodowego. Potem nastąpiło załamanie w liczbie potomków męskich, co spowodowało, że dzisiaj istnieją już tylko 4 gałęzie nie zapowiadające przeobrażenia się w konary.

    Myślę, że przyczyna słabego rozkwitu rodów tkwi w powszechnie stosowanej antykoncepcji, o której jeszcze 100 lat temu niewiele wiedziano, a jeszcze wcześniej kobiety ciągle były w ciąży i dzieci rodziły się rok w rok lub co dwa lata. Przykładem może być Marysieńka króla Jana Sobieskiego albo i mój pra-pra-pra… Jan Antoni (1615 - 1685), który spłodził 9 synów i 5 córek, a sam posiadał 4 dorodnych braci i nieznaną mi liczbę sióstr. Jeszcze w XIX w. było całkiem nieźle, choć już wyraźnie skromniej przez wkraczającą antykoncepcję, która dzisiaj jest dobrze wszystkim znana, łatwo dostępna i chętnie stosowana.

    Prawdą jest, że płeć dziecka zależy wyłącznie od ojca, lecz niekoniecznie jego winą jest brak męskich potomków. Przykładem mogą być moi rodzice, którym lekarze nie rokowali dochowania się syna. I faktycznie 2 męskie płody obumarły w łonie, 1 urodził się mocno przedwcześnie i zmarł mimo umieszczenia go w inkubatorze, a pozostali dwaj zmarli po kilku dniach od urodzenia. Natomiast 2 córki rozwijały się bez przeszkód i do dzisiaj mają się dobrze. Obie nie posiadają synów, jednak trudno stwierdzić, czy tę „właściwość” odziedziczyły po matce, gdyż obie poprzestały tylko na jednym dziecku.
    Ale tę anomalię obserwuję również w drzewie rodowym; niektóre kobiety nie mogły szczęśliwie sfinalizować ciąży z rozwijającym się płodem męskim, co w tamtych czasach kończyło się zwykle śmiercią kobiety (niektórzy moi przodkowie mieli kolejno 4 – 6 żon).

    Do tworzenia drzewa rodowego i pracy nad nim polecam bardzo prężny, dobrze znany wszystkim zainteresowanym http://www.myheritage.pl/family-tree-builder, który skupia wielu pasjonatów, dzięki czemu stosunkowo łatwo zdobyć cenne informacje a nawet i koneksje.

    Pozdrawiam - grafred

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Witam
      W odpowiedzi ślicznie dziękuję za komentarz, tym bardziej, że jest on dotychczas jedyny, a od czasu napisania posta upłynął już cały rok. Komentarz jest interesujący, ale nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że „przyczyna słabego rozkwitu rodów tkwi w powszechnie stosowanej antykoncepcji”. Owszem, niewłaściwa i źle stosowana antykoncepcja oraz częste stosowanie pokątnych aborcji przez młode kobiety, jest między innymi przyczyną, że w okresie późniejszym kobiety te w ogóle nie są w stanie zajść w ciążę. Natomiast jeśli chodzi o fakt, że „2 męskie płody obumarły w łonie, 1 urodził się mocno przedwcześnie i zmarł mimo umieszczenia go w inkubatorze, a pozostali dwaj zmarli po kilku dniach od urodzenia”, to wydaje mi się, że zaciążyły na tym chyba jakieś wady genetyczne. Jednak na ten temat więcej i lepiej wiedzą lekarze specjaliści.

      Wydaje mi się, że pomyślny rozkwit rodów w obecnych czasach może się odbywać tylko wtedy, gdy będą temu patronować świadome działania. Potrzebna do tego znajomość przodków obu łączonych stron, a to może zapewnić prowadzona księga rodu. Łączone pary powinny przejść badania lekarskie, odpowiednie szkolenie i uświadomienie seksualne w odpowiednim wieku. Jest to bardzo dziwne, że dla rasowych zwierząt zarodowych prowadzi się księgi rodowe, ich właściciel musi mieć odpowiednie przygotowanie zawodowe, a rodziny ludzkie nic z tego zakresu nie potrzebują, tylko czasem, gdy chcą zawrzeć związek małżeński w zbyt bliskim pokrewieństwie, muszą prosić Papieża o pozwolenie. Śmieszne, co ma do tego Papież? Poza tym są przypadki, że wydawanie potomstwa przez określone rodziny powinno być prawnie zabronione.

      Odnośnie liczności potomstwa w rodzinach, to rzeczywiście dawniej w rodzinach było dużo dzieci. U mojego dziadka po kądzieli było 4 synów i 4 córki. Wszyscy dożyli sędziwego wieku, nawet niektórzy do 92 lat. Innym zagadnieniem jest pytanie czy zawsze jest racjonalne posiadanie licznej rodziny? Przed wojną w bogatych rodzinach wiejskich liczne potomstwo, przy braku odpowiedniej świadomości rodziców, przyczyniało się do rozdrobnienia gospodarstw. Natomiast w rodzinach ubogich panowało przeświadczenie, że duża liczba dzieci przyczyni się w przyszłości do poprawy bytu rodziny, gdy podrastające dzieci znajdą zatrudnienie u bogatszych gospodarzy. Co za głupi sposób myślenia! Produkowano więc parobków i pastuchów, a bieda była coraz większa.
      O czasach dzisiejszych trudno coś lepszego powiedzieć. W tym zakresie panuje kompletny burdel. Coraz więcej kobiet bezpłodnych. Początkowo zapłodnienie in vitro było w ogóle zabronione. Obecnie wysokie koszty zapłodnienia chcą pokrywać z kasy państwowej, to znaczy z pieniędzy podatników. Mając na uwadze źródła bezpłodności powstaje pytanie, dlaczego za to ma być karane całe społeczeństwo?
      Państwo wielodzietnym ubogim rodzinom zamiast dawać małe zapomogi, zabiera im dzieci do domów dziecka wydając cztery razy więcej pieniędzy na ich utrzymanie. Wiele dzieci jest porzucanych przez młodociane matki, ale dla rodzin bezdzietnych chcących je adoptować, stwarza się trudności nie do pokonania. Czy potrzeba jeszcze więcej dowodów?

      Pozdrawiam – Czesław Suchcicki
      suchcickiczeslaw@interia.pl
















      Usuń
    2. Z domu jestem Suchcicka rodzina taty wywodzi się z Suchcic koło Ostrołęki.4 braci miało w sumie 5 córek i 2 synow.

      Usuń